Co zobaczyć w Gryfowie Śląskim? – poniemieckie napisy i nie tylko

Dziś bardziej niż o samej miejscowości, posnuję sobie nieco przemyśleń odnośnie obserwacji regionów polskich, podczas moich wyjazdów. Oczywiście z garścią faktów historycznych, zaś ozdobą tej swoistej opowieści będą tradycyjnie moje fotografie. Dziś z Gryfowa Śląskiego i jego kamieniczne, poniemieckie napisy oraz reklamy.

Ziemie Odzyskane, pomimo wszechobecnej propagandy 'zwycięstwa’, od początku były traktowane jak kukułcze jajo przez PRL-owskie władze. Obraz siermiężnych i sennych krain nie bierze się znikąd. Tworzyły je po wojnie setki coraz bardziej podupadających wsi oraz dziesiątki, mniej lub bardziej zrujnowanych miast i miasteczek, tuzinów zrujnowanych i pustych pałaców, zamków czy kościołów poprotestanckich, będących wspaniałą spuścizną kulturową po Germanach. Władze centralne w Warszawie przez wiele lat po wojnie sprawiały wrażenie, że wcale nie zależy im na rozwoju nowych, zachodnich i północnych województw a jedynie ich rabunkowej eksploatacji. W końcu był to dorobek obcy i w dodatku naszego odwiecznego wroga.

gryfów śląski

Nad całym Gryfowem góruje charakterystyczna, jasna wieża ratuszowa. Miasteczko do dziś zachowało swój poniemiecki charakter. Leży na pograniczu Dolnego Śląska i Łużyc Górnych, na Pogórzu Izerskim. 6,5 tys. mieszkańców. Powiatem dla Gryfowa jest Lwówek Śląski (dla odróżnienia od Lwówka w Wielkopolsce).

gryfów śląski ratusz
gryfów śląski rynek kamienice

Fragment Rynku a w nim pyszne, wielowiekowe kamienice, prezentujące m.in. szatę barokową.

gryfów śląski ratusz

Obecny budynek ratusza powstał w 1524 roku lecz był parę razy przebudowywany, tak że zatracił nieco swą pierwotną formę. Co więcej, nietypowa wieża, w swej białej szacie, jest młodym wytworem. Po pożarze w 1929 roku odbudowano ją na nowo, w stylu modernistycznym oraz z wykorzystaniem żelbetonu. To był jeden z pierwszych przypadków zastosowania żelbetu na ziemiach obecnej Polski.

gryfów śląski rynek

Widok z Rynku w kierunku XV-wiecznego kościoła parafialnego p.w. św. Jadwigi (przebudowanego w XIX w.). Pierwotnie ewangelicki.

gryfów śląski rynek
gryfów śląski kościół

Ziemie Odzyskane – przykłady 'rabunku’

Oczywiście na wydatny akapit zasługiwałyby poczynania Rosjan w 1945 roku. W zależności od miejsca, był to okres kilku – kilkunastu tygodni ruskiej swawoli. Od momentu instalacji radzieckich komendantur (w chwilę po 'wyzwoleniu’) do czasu podjęcia pracy przez administrację polską). Sowieci traktowali owe regiony (nie będące jeszcze formalnie częścią Polski) jako swoiste trofeum wojenne. W końcu była okazja zemścić się na germańskim wrogu, goniącym Rosjan aż po Stalingrad (1941-43 – ofensywa niemiecka na terenie ZSRR) albo głodzący Rosjan w Leningradzie (dziś Sankt Petersburg – przyp. autora). Tak więc z dymem poszło kilkadziesiąt miast. Przykładowo Kostrzyn nad Odrą nigdy nie został odbudowany w formie pierwotnej a tam gdzie była w 1939 starówka, dziś rośnie zdziczały park.

ZSRR pieczołowicie demontował i wywoził do siebie poniemieckie fabryki czy infrastrukturę kolejową. Do tego stopnia, że tam gdzie był szlak dwutorowy, zdejmowano jeden tor. Istotną ciekawostką techniczną jest też fakt istnienia 392 km szlaków na Dolnym Śląsku, które Niemcy kompleksowo zelektryfikowali w okresie międzywojennym. Oczywiście też nagle wszystko przepadło wiosną 1945 roku, z wielu mniejszych miejscowości zniknęła wtedy elektryfikacja (!). Jako 'trofiejne’ wywożono tabor i infrastrukturę w tym wyposażenie lokomotywowni oraz elektrowni. Wiele z tych maszyn potem nie uruchomiono w ZSRR bo zostały w międzyczasie uszkodzone (podczas szybkiego demontażu, transportu lub ponownego montażu) bądź brakowało do nich części.

Rosjanie długo po wojnie, na podstawie specjalnych umów z rządem polskim, uprawiali rabunkową gospodarkę kopalinami. Eksploatowali m.in. na poczet swojego programu atomowego, kilkanaście małych kopalń uranu w Sudetach, gł. w rejonie Kowar. Wywózkę majątku poniemieckiego przemysłu częściowo regulowała umowa polsko-radziecka z 26.03.1945 roku, lecz nie ukróciło to licznych nadużyć sołdatów. W tak dodatkowo okaleczonym stanie niebawem te ziemie przejmie Polska.

Poniemieckie napisy na kamieniach Gryfowa Śląskiego

poniemieckie napisy na kamienicach

W Gryfowie Śląskim jak mało gdzie, co chwila na światło dzienne wyłażą jakieś poniemieckie napisy. Jakaś przedwojenna reklama wyzierająca spod polskiego tynku. Można po tym napisie przypuszczać, że w budynku mieścił się jakiś sklep wielobranżowy (zapewne kolonialny).

poniemieckie napisy na kamienicach

Pod linią okien znów jakieś germanizmy.

poniemieckie napisy na kamienicach

Na ścianie szczytowej tej samej kamienicy też.

poniemieckie napisy na kamienicach

Dom dwa numery wcześniej.

poniemieckie napisy na kamienicach

Mało widoczny poniemieckie napisy na domu po lewej, nad linią okien i drzwi.

Mit Ziem Zachodnich

Przez wiele lat obowiązywał przekaz jakoby Polska odzyskując Ziemie Zachodnie, otrzymała też niezwykle bogate zaplecze gospodarcze w postaci fabryk, kopalń najrozmaitszych minerałów czy infrastruktury komunikacyjnej. To jest półprawda. Większość z tych obiektów została uprzednio zniszczona i rozszabrowana przez Sowietów oraz polskich szabrowników. Często wiele z nich długo nie potrafiono uruchomić ze względu na brak specjalistycznej, polskiej kadry inżynierskiej (ta w większości wyemigrowała lub zginęła podczas wojny) albo zaawansowanie techniczne poniemieckich zakładów. Niektóre sformułowania pośrednio dalej podtrzymują tezy o niechęci władz centralnych wobec ziem zachodnich i północnych. Na przykład brak istotniejszych inwestycji przemysłowych w programach kolejnych gospodarczych ‘pięciolatek’.

Polska Ludowa otrzymała w 1945 roku pokaźną substancję mieszkaniową i tak mimo największych w skali nowego kraju zniszczeń. Tą stanowiły solidne, poniemieckie kamienice czy gospodarstwa wiejskie. W zdecydowanej większości ceglane, kryte dachówką a nie jak na polskiej, przedwojennej prowincji – drewniane i kryte strzechą. Te także eksploatowano bezlitośnie, odzyskując cegłę na odbudowę zniszczonych miast Polski Centralnej, w tym stolicy. Do przełomu lat 40./50. nowe gminy na ziemiach odzyskanych obowiązywały nawet odpowiednie normatywy odnośnie dostarczanej ilości materiału budowlanego, wyznaczonego m.in. przez BOS (Biuro Odbudowy Stolicy).

Nie sposób do dziś zliczyć ilości ceglano – kamiennego surowca, w skali Śląska, Pomorza czy Warmii. Z samego Wrocławia podług notek władz miejskich miano przekazać Warszawie, w samym tylko 1951 roku, 65 mln sztuk cegieł. Oczywiście, zważywszy na wartość materiału (nie wszystek cegieł z rozbiórki nadaje się do ponownego użycia) jak i skala przedsięwzięcia, warunkowało to też rozbiórkę budynków nie uszkodzonych. Rzecz jasna oficjalna retoryka władz, przez cały okres PRL mówiła o zniszczeniach wojennych, Dziś jednak wiemy, że często więcej domów (w tym ciekawe zabytki) zniszczono odgórnymi rozbiórkami już po wojnie niż podczas utarczek wojennych (np. Nysa w Opolskiem).

gryfów śląski
gryfów śląski

Widok na starówkę z perspektywy mostu nad rzeką Kwisą.

gryfów śląski

Jest i sama Kwisa.

gryfów śląski
gryfów śląski
gryfów śląski kościół

Poniemieckie napisy a w tle życie na walizkach

To co jest znamienne w powojennej mentalności ludności osiadłej na terenie Ziem Odzyskanych to tymczasowość tego rozwiązania. W niektórych okresach np. w czasie wojny koreańskiej (1950-53) czy kryzysu kubańskiego (1961) spodziewano się w polskim społeczeństwie wręcz ponownej konfrontacji, tym razem między Zachodem a ZSRR. Tym samym takie krainy jak Pomorze czy Śląsk, powróciłyby ponownie do Niemiec. Nie sprzyjała temu atmosfera geopolityczna w tym brak normalizacji prawnych pomiędzy PRL a innymi państwami, zwłaszcza Zachodu.

Choć część tych opowieści jest przejaskrawiona, to wtedy pojawił się symbolicznie mieszkaniec Ziem Odzyskanych. Zawieszonego w czasie i przestrzeni, wiecznie żyjącego na bagażach. Notabene pośredni odnośnik do milionów przesiedleńców z lat 1945-47, którzy naprędce przemieszczani, nierzadko mogli zabrać ze sobą podręczne rzeczy, zostawiają cały dobytek na Kresach. Nie bez znaczenia była kultura gospodarcza przybyszy. Wielu z Kresowiaków po raz pierwszy miało do czynienia z takimi zdobyczami techniki jak prąd czy kolej. Ważnym wyznacznikiem była umiejętność gospodarowania zasobami infrastrukturalnymi czy mieszkaniowymi a te były raczej mizerne. W końcu inaczej utrzymuje się dom ceglany pokryty dachówką, niż drewniany, kryty strzechą.

W połączeniu z pauperyzacją społeczeństwa (niski poziom dochodów oraz oszczędności Polaków przez długie lata PRL) efekty stawały się wręcz tragiczne. Przejęte przez Polaków wsie i miasteczka wręcz się rozlatywały. Zresztą przy wydatnej obojętności władzy ludowej. Oczywiście sporym nadużyciem jest obarczenie za taki stan rzeczy całego polskiego społeczeństwa, co jednak nie zmienia całokształtu zagadnienia. Zresztą problematyka jest zbyt obszerna, pojedynczy post może co najwyżej nakreślić fakt jej zaistnienia.

Lepsze czasy dla Ziem Odzyskanych

Okres lat 50. i 60. był czasem niezwykle siermiężnym dla Ziem Odzyskanych, co zresztą często oglądałem na fotografiach z epoki. W 'tłustej’ dekadzie towarzysza Gierka (1970-1980) takie regiony jak Dolny Śląsk czy Zachodnie Pomorze, powoli się ‘rozruszały’. Do głosu opinii publicznej dochodziło już pierwsze pokolenie, urodzonych po wojnie osób, w regionach zachodniej i północnej Polski. Te powoli budowało swą lokalną tożsamość i jednocześnie nie było obarczone bezpośrednio ciężką przeszłością.

Nowa polityka inwestycyjna PRL lokowała coraz więcej istotniejszych inwestycji mieszkaniowo-przemysłowych na ziemiach zachodnich i północnych (np. Legnicko-Głogowski Okręg Miedziowy na Dolnym Śląsku), zaś konsumpcja (a co za tym idzie poziom życia) zaczęła przez moment realnie wzrastać w skali całego kraju. Niebagatelnym czynnikiem była sytuacja geopolityczna, w tym odprężenie pomiędzy światem demokracji ludowej a tej zachodniej. Krokiem symbolicznym acz istotnym, z punktu widzenia normalizacji stosunków międzynarodowych PRL, był układ podpisany z Republiką Federalną Niemiec, dopiero w 1970 roku, pomiędzy kanclerzem Brandtem a premierem Cyrankiewiczem (rzecz jasna pod pieczą m.in. ZSRR i USA). Dopiero w nim Zachodnie Niemcy trwale zrzekły się pretensji do Ziem Odzyskanych oraz uznały nową, powojenną Polską. Teraz można było już odłożyć, w kąt symboliczne walizki.

gryfów śląski panorama
gryfów śląski panorama

Ogólna panorama Gryfowa Śląskiego w kierunku zachodnim.

gryfów śląski dworzec kolejowy

No to jedziemy dalej – rzecz jasna koleją. Pierwszy pociąg wjechał na gryfowską stację od strony Zgorzelca, w 1865 roku. W czasach świetności kolei żelaznej, z Gryfowa można było wyjechać także w kierunku Legnicy oraz kurortowego Świeradowa-Zdrój w Górach Izerskich (obecnie pierwsza zlikwidowana, druga nieczynna). Na dzień dzisiejszy zawija tu kilka par pociągów osobowych Jelenia Góra – Gorlitz oraz jedna para dalekobieżnego do Warszawy dobowo.

  1. Odpowiedz

    Fajne fotki, biała wieża faktycznie wyróżnia się na tle miasta. Szkoda że część zabudowań zamienia się powoli w ruiny…

    1. Odpowiedz

      No jak na Dolny Śląsk, to i tak Gryfów jest utrzymany.

  2. Odpowiedz

    Zdjęcia są świetne, przyciągnęły moją uwagę. Dużo jest w Polsce miejsc, gdzie spod tynków wyłazi historia. W tym mieście jeszcze nie byłam, ale wygląda na bardzo ciekawe.

    1. Odpowiedz

      Znam wiele miejscowości z poniemieckimi napisami szyldów na domach ale faktycznie, tylko w Gryfowie, rzuciły mi się w oczy od razu.

    • Malgosia, 12 sierpnia 2019, 20:50

    Odpowiedz

    Czytając Twój opis poczułam się częścią tej podróży. Piękne widoki na estetycznych fotografiach przyciągają uwagę, a ciekawostki historyczne aż proszą się o więcej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.