Upadek Miedzianki – historia znikania

Są takie miejsca do których powinno się jechać w porze bezlistnej, tak by móc jak najwięcej ujrzeć i wydobyć na światło dzienne. Wszystko to, co na co dzień jest skryte pod gęstą warstwą humusu, mchu, traw, zieleni wszelakiej. Dziś sobie obrałem za cel maleńką, dolnośląską wioskę (niecała setka mieszkańców). Upadek Miedzianki to w rzeczywistości historia znikania.

Wybierałem się tam jesienią od dłuższego czasu. Miedzianka to znana niektórym wioska, coś w rodzaju miejscowości – widma. Wiadomo, że coś tu było lecz niekoniecznie co. Ciężko dzisiaj znaleźć ślady po niegdysiejszej świetności osady, bo te już dawno pochłonęła przyroda a poniekąd i sam człowiek.

Nie ma sensu przybliżać szczegółowo historii tej miejscowości w sytuacji, gdy wyczerpująco czynią to inne źródła. Niech moim orężem będą dziś zdjęcia, mniej lub bardziej wymowne. Zaś widz, pobudzony takim widokiem, być może zostanie skłoniony do dalszych poszukiwań, czegoś więcej na ten temat. Mimo wszystko parę słów wstępu jestem winien.

Miedzianka – garść zdjęć

upadek miedzianki

Dawny Rynek. Tyle z Miedzianki – dawnego miasteczka – pozostało: trochę domów oraz ten katolicki kościół. Ruszmy zatem wyobraźnią – kiedyś świątynia stała na środku placu, gęsto obudowanego kamienicami. Dlaczego ich już nie ma? O tym dalej.

upadek miedzianki

Widok w kierunku kościoła i nieistniejącego placu z dawnej bramy, tutejszego pałacu. Pałacu o wielowiekowej historii, który zniknął jak sen złoty ok. 1970 roku. Zresztą jak całe miasto.

upadek miedzianki

W dzisiejszych czasach, dbania o dziedzictwo historyczne możemy się natknąć na liczne w okolicy tablice informacyjne dla turystów. One nam powiedzą co gdzie stało. I że w ogóle stało.

upadek miedzianki

Czy te kamienie jeszcze coś nam więcej opowiedzą o historii Miedzianki?

upadek miedzianki

Przez nieistniejący rynek do dziś biegnie licha, lokalna szosa Janowice – Ciechanowice. W głębi kościół.

upadek miedzianki
upadek miedzianki

Kościół katolicki p.w. św. Jana Chrzciciela z 1826 roku, przetrwał do dziś jako filia parafii janowickiej. Kiedyś w miasteczku, za linią kamienic w Rynku, stał też kościół ewangelicki, wysadzony przed 1970 rokiem.

Historia Miedzianki – telegraficznie

Miedzianka – dawniej z niemieckiego Kupferberg – to dziś senna, sudecka osada, jakieś 15 km na wschód od Jeleniej Góry. Dokładniej wioskę odnajdziemy w gminie Janowice Wielkie, w okolicach malowniczego przełomu Bobru – jednego z większych dopływów Odry. Dolina rzeczna stanowi naturalną granicę pomiędzy Rudawami Janowickimi na południu a Górami Ołowianymi – najdalej na południowy-wschód wysuniętym pasmem Gór Kaczawskich.

Pierwotnie w okolicy kwitło miasteczko, o wielosetletniej historii oraz tradycjach górniczych, w wydobyciu i przetwórstwie srebra i miedzi (stąd nazwa miasta, od łacińskiego cuprum, oznaczającego miedź). Przez setki lat (XV-XIX wiek) w okolicy prosperowały dziesiątki prymitywnych szybów górniczych. W końcu tutejsze kopalnictwo upada. Mimo to, na przełomie wieków XIX i XX, bismarckowskiego cudu gospodarczego, nadal mamy do czynienia z nieźle prosperującą osadą, ze słynnym na całe Sudety browarem na czele.

W tutejszej ziemi było jeszcze coś znacznie bardziej niepokojącego. Coś o czym wiedziano już przed wiekami a mimo to górnicy obawiali się owych skał, jak diabeł święconej wody, bowiem przynosiły one zarazę. W XX wieku, już przy całej wiedzy naukowej i potrzebach człowieka ów minerał zostanie wydarty tej ziemi, z pełną premedytacją.

Nie tylko miedź

Wyrok na całe miasto zapadł dopiero w PRL. Około 1970 roku rozpoczęto systematyczną rozbiórkę tej jednej z najbardziej urokliwych, poniemieckich osad na całym Śląsku. W sumie mowa tu o kilkudziesięciu kamienicach, domach, kościele, szkole, pałacu oraz zabudowaniach dworskich i gospodarczych. Nie bez kozery piszę tu o walorach malowniczych. W przeciwieństwie do większości dolnośląskich miast, Miedzianka leżała nie w dolinie rzecznej a na samym szczycie wzgórza. Niemniej jednak wyrok już nadano. Jak się okazuje to bogactwo tych ziem nadało tą klątwę. Na wykonanie wyroku nie trzeba było długo czekać. Szybko zjechały się tu ciężkie maszyny, by w parę nocy rozszarpać je na kawałki. Ale cofnijmy się na chwilę.

Miasteczko bez żadnych zniszczeń przeżyło wojnę, dopóki nie zainteresowali się nim Rosjanie w 1945 roku a dokładniej tym co zalegało głęboko pod górą – uranem. Wnet w tajnych porozumieniach z władzą ludową, w niemniej utajnionych zakładach o kryptonimie R-1, rozpoczęto wydobycie i wstępną obróbkę minerału. Potem szybko ładowano to do wagonów kolejowych i wysyłano specjalnymi transportami do ZSRR. Materiał miał posłużyć do budowy pierwszych, radzieckich bomb atomowych. W sumie z okolicy miano wywieźć ok. 600 ton rudy uranowej.

Upadek Miedzianki – inne fotografie

miedzianka mapa

Fragment niemieckiej mapy okolicy z ok. 1940 roku, na której jest miasteczko. U północnej krawędzi dokładnie widać rzekę Bóbr oraz Śląską Kolej Górską (odcinek Wałbrzych – Jelenia Góra). Poziomice na mapie jednoznacznie wskazują nam, że miasteczko znajdowało się szczycie wzgórza.

upadek miedzianki

Jedna z przedwojennych rycin miasteczka. Mimo, że nie jest to fotografia, to jednak wiernie odwzorowuje skalę i charakter miejscowości. Pochodzi ze strony 'Fotopolska’.

upadek miedzianki

Rycinę wykorzystałem w identyfikacji konkretnych obiektów miasteczka. Zatem strzałka żółta wskazuje na kościół katolicki, stojący do dziś. Strzałka niebieska – wysadzony po wojnie kościół ewangelicki. Strzałka jaznozielona – słabo widoczne zabudowania folwarku i pałacu. Strzała biała – tutejszy browar. Czerwona strzałka pokazuje jeden z ostatnich domów, przetrwałych do dziś, który przewinie się na końcu postu, na zdjęciu. Widok ogólny od strony Jeleniej Góry (na dole jedzie samochód do Janowic).

upadek miedzianki

Do Miedzianki przywędrowałem pieszo z dawnej, węzłowej stacji kolejowej w Marciszowie. Na zdjęciu w tle Góry Ołowiane a poniżej niewidoczna dolina Bobru i linia kolejowa Wałbrzych – Jelenia Góra. Po prawej (poza kadrem) znajduje się parę małych hałd, w których można odnaleźć do dziś tzw. rudę uranową.

upadek miedzianki

W miejscowości przetrwały pojedyncze kamienice.

upadek miedzianki

W ziemi tkwią licznie piwnice, zazwyczaj zasypane lub zakratowane.

upadek miedzianki

Ostatnia kamienica, która stała kiedyś przy Rynku. Kiedyś był tu modny na całą okolicę kabaret, gospoda i miejsce noclegowe. Nazywał się Czarny Orzeł (Schwarzer Adler). Bawili się w nim jeszcze po wojnie, polscy górnicy.

upadek miedzianki

Czarny Orzeł też zdaje się zaraz 'odlecieć’ w niebyt. Oto prawdziwy upadek Miedzianki.

upadek miedzianki

Ostatnia hala po starym browarze. Mimo upadku zakładu, to browarnictwo jednak wróciło po latach do Miedzianki. Parę lat wstecz we wsi pobudował się mini-browar, który nawiązuje do tutejszych, tradycji piwowarskich. Można w nim też dobrze zjeść i się przespać.

upadek miedzianki

Coraz więcej domów stoi pustych. To ten, który wcześniej oznaczyłem czerwoną strzałką.

Bogactwo uranu – nie tylko Kowary

W tamtych czasach (lata 50.) działało kilkanaście małych kopalń uranowych w Sudetach, gł. w rejonie Kowar ale także w Kotlinie Kłodzkiej (np. dzisiejszy skansen w Kletnie). Każda z nich była obstawiona przez wojsko radzieckie. Rosyjskie z reguły było także kierownictwo. Górnikami najczęściej byli Polacy, wielu z nich za bardzo nie wiedziało nawet co wydobywa. Jednak bogaty pakiet socjalny w trudnych powojennych czasach (w tym duże osiedle górnicze w Kowarach) częściowo zamykały ludziom usta. Oficjalnie wg kierownictw nie przeszkadzały ciężkie warunki wydobywcze (czytaj wypadanie włosów czy skóry – pojęcia badań i ochrony promieniotwórczej nie były wtedy praktykowane). Najwytrwalsi wytrzymywali w uranowej pylicy ok. 5 lat, po czym najczęściej zjadał ich rak.

Oficjalnie uran w Miedziance wydobywano w latach 1945-1952. Mimo to, kilka lat niezwykle rabunkowego górnictwa, w polsko-radzieckim wydaniu, starczyło aby miasteczko zaczęło się zapadać. Tym bardziej, że większość chodników i pustek prowadziło pod zabudową. W okolicy zlokalizowano kilkanaście szybów górniczych. Jeden z nich (blisko rynku) został uwieczniony na fotografii w gazecie Panorama z 1952 roku. Oficjalnie nadal były to pozostałości po XIX-wiecznym górnictwie miedzi…

Nie wiadomo ilu górników umarło od choroby popromiennej. Nie wiadomo ilu zlikwidowała bezpieka lub Rosjanie za działalność na szkodę państwa. Za szpiegostwo dla imperialnego wroga mogło podpaść nawet omyłkowe wyniesienie grudek uranu w swoim stroju roboczym, poza bramę szybu. Przez jakiś czas chodziły w okolicy plotki o każdorazowej likwidacji każdego, kto wiedział więcej. W praktyce górnicy mieli być przenoszeni w takich sytuacjach do innych zakładów, w różnych zakątkach kraju. W każdym bądź razie niebawem raz na zawsze ucięto możliwość i powody dalszych dywagacji. Kopalnia jak szybko powstała, tak szybko zniknęła.

Zanik i upadek Miedzianki

Faktycznym problemem był brak funduszy na remont domów a niejako chęć zniszczenia pamięci o tej wątpliwej formie radzieckiej przyjaźni. Wnet władze wojewódzkie wydały zakaz remontu domów (koniec lat 50.) w okolicy, by dekadę później, rozjechać całe miasto ciężkim sprzętem. Najbardziej spektakularnym chyba było wysadzenie w powietrze byłego kościoła ewangelickiego.

Od początku niechętnie osadzano w tych okolicach kresowych przesiedleńców, w miejsce wypędzonych Niemców. Zresztą ci którzy tu trafili też długo nie zagrzali miejsca. Pod koniec lat 50., gdy Miedzianka zaczęła się wyludniać, to miejsce obrali sobie na lokum m.in. wędrowni Romowie. Coraz więcej domów się waliła, zaś okoliczna, przesiedleńcza ludność, chętnie sięgała po tanią cegłę, z tych domów, których i tak już nikt nie pilnował. W latach 60. ostatnich, nielicznych już wtedy mieszkańców przesiedlono i rozproszono (m.in. do Jeleniej Góry), tak aby pamięć po Miedziance zginęła na zawsze.

Może kiedyś tu wrócę, bo sądzę, że kilka fajnych rzeczy można byłoby tu jeszcze przyuważyć i odgrzebać. Okolica do dziś jest wyludniona i przejmująco cicha, co tylko potęguje dziwny klimat. A pomimo bezlistnej pory roku, historia Miedzianki, coś nadal nie chce wyleźć z podziemi.

Już raz pisałem o zaginionym, polskim miasteczku. Historia godna uwagi:

    • Magda, 23 sierpnia 2019, 16:43

    Odpowiedz

    Smutna to historia i faktycznie przewinęła się już w wielu źródłach. Zdjęcia za to bardzo malownicze.

    • Darek, 26 sierpnia 2019, 11:30

    Odpowiedz

    Ja bym tam nie grzebał bo włosy wypadną.
    To miejsce powinno zostać zbadane, oznaczone i zabezpieczone przez odpowiednie służby państwowe.

    1. Odpowiedz

      W praktyce masa ludzi wie o radioaktywnych hałdach, zwłaszcza w rejonie Kowar, lecz nadal jest to promieniotwórczość tylko znikomo i okazjonalnie przekraczająca zwykłe, codzienne dawki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.