Pewnie mało kiedy sobie uświadamiamy jakie duże zmiany budowlane zachodzą w naszym kraju. Lecz ja, śledząc ewolucję w zagospodarowaniu Polski, jak i odbywając w skali roku pokaźną liczbę podróży, widzę spore przemiany. Otóż po dekadach i kilku pokoleniach, nasze miasta w końcu zostają kompleksowo zabudowane. A czasu było niemało bo zliczam okres od ostatniej, niszczycielskiej dla naszego państwa i narodu, II Wojny Światowej. Tak samo destrukcyjnej w swej końcowej fazie, dla państwa niemieckiego, którego sporą ilość cywilizacyjnej spuścizny, otrzymaliśmy w ramach tzw. Ziem Odzyskanych. W ten poczet należałoby wliczyć także Gdańsk, który w międzywojniu stanowił wolne miasto, pod protektoratem nieistniejącej Ligi Narodów. Dzisiejszy przykład powojennej zabudowy to Wyspa Spichrzów w Gdańsku.
Gdańsk przypadł Polsce w 1945 roku i wszedł do niej mocno okaleczony ofensywą Armii Czerwonej. Podobnie jak większość miast północnych i zachodnich regionów obecnego kraju. O ile zniszczenia peryferyjnych dzielnic nie były ogromne, to już Stare Miasto, zostało starte praktycznie do fundamentów. Przed polskimi władzami i narodem stanęło olbrzymie zadanie tchnięcia życia w to miasto. Chociaż tak było we wszystkich, większych miastach północnej Polsce, jednak to Gdańsk miał względnie najwięcej szczęścia przy odbudowie.
Starówki np. w Szczecinie czy Słupsku obliczone były w większości na luźną zabudowę z wielkiej płyty, w zależności od możliwości miast i województw. Powstawały etapami, przez lata 50., 60., i 70. Stare miasto w Elblągu zaczęto kompleksowo odbudowywać dopiero w duchu postmodernizmu w latach 80. i trwa to do dziś. Za gdańską starówkę wzięto się nad wyraz szybko i sprawnie, nie tylko ze względów potrzeby mieszkaniowej ale także ideologicznej. Gdańsk w komunistycznej ideologii pojmowany był za miasto rdzennie polski a więc zasługiwał na sprawną odbudowę. Notabene kosztem małych miejscowości, z których ściągano miliony ton cegły. Dziwi zatem fakt, że nigdy sensownie w okresie PRL nie odbudowano Wyspy Spichrzów.
Wyspa Spichrzów w Gdańsku – rys historyczny
Wyspa Spichrzów w Gdańsku, podobnie jak wiślańskie spichlerze w Grudziądzu czy Kazimierzu Dolnym, stanowią pewną ikonę polskiej dominacji ekonomicznej, w skali całej Europy. To czasy najlepszej prosperity Rzeczpospolitej Obojga Narodów. To wtedy Polska symbolicznie karmiła Europę zbożem, zaś Gdańsk stał się pierwszorzędnym ośrodkiem handlu pełnomorskiego, jak dziś np. Rotterdam.
Miejsce stało się wyspą, dopiero z czasem, gdy w 1576 roku ukończono przekop kanału Nowej Motławy, po stronie wschodniej. Już wtedy dzielnica funkcjonowała jako miejsce przeładunku różnorakich towarów na linii okręty morskie – okręty śródlądowe (i odwrotnie). Towarem masowym jak i dobrem eksportowym Królestwa Polskiego, było wówczas zboże, i do jego składowania potrzebny był szereg magazynów. Według różnych źródeł w szczytowym okresie na przełomie XVI/XVII wieku, spichrzy na wyspie i w jej okolicy funkcjonowało nawet 340.
Z biegiem nowożytnych stuleci część spichlerzy została rozebrana. W XIX stuleciu i tak część transportu i handlu przeniosła się do nowo tworzonego portu gdańskiego, bliżej twierdzy w Wisłoujściu. Mimo to w 1914 roku (przeddzień I WŚ) na Wyspie Spichrzów nadal działało 121 magazynów portowych. Prawie wszystko to zniknęło jak sen złoty w 1945 roku, podczas ofensywy Armii Czerwonej, przeciwko nadal aktywnym siłom niemieckim, kryjących się wszędzie w starym Gdańsku (na drugim brzegu Motławy).


Gdański rynek – Długi Targ – wieczorem.


Jedna z najbardziej klimatycznych ulic w Gdańsku – Mariacka. W tle Bazylika Mariacka.

Widok ul. Mariackiej w kierunku przeciwnym. Widać Bramę Mariacką (po raz pierwszy wzmiankowana w 1484, po II WŚ odbudowana w latach 1958-1961).

Zaplecze słynnego, gdańskiego żurawia. Końcówka ul. Szerokiej.
Wyspa Spichrzów w Gdańsku – wczoraj i dziś
Wielu z nas dobrze pamięta, że gdańskie wyspy w centralnym biegu Motławy, na wschód od starówki (Spichrzowa i Ołowianka), były jedynie gruzowiskiem uprzątniętym w latach 60. a w niektórych miejscach dopiero w XXI wieku. Brak szerszej koncepcji urbanistycznej dla tej części miasta, wieczny brak funduszy oraz kłopotliwe poniemieckie instalacje podziemne, przeszkadzały ciągle w zabudowie działek. W międzyczasie tylko nieduża, południowa część Wyspy Spichrzów, została w latach 70. zabudowana paroma blokami w tym hotelem Novotel (gł. dla gości 'dewizowych’ a więc z Zachodu) oraz przecięta trasą szybkiego ruchu (Podwale Przedmiejskie). Gdzieniegdzie wystawały 'ostańce’ czyli ostatnie spichrze i kamienice, z reguły nadal niezagospodarowane. W latach 80. zaczęły powstawać nowe budynki, lecz architekturą już nawiązujące do spichrzy oraz przedwojennych kamienic (gł. ulice Chmielna i Stągiewna).
Współcześnie tamta zabudowa coraz bardziej niknie wśród tej nowej. Względnie niezłe, ostatnie czasy stabilnego rozwoju kraju, przyczyniają się do coraz większego ruchu budowlanego. Tyczy się to w dużej mierze inwestycji w powierzchnie biurowe, gastronomię oraz apartamentowce. Współcześnie powstające domy na gdańskich wyspach luźno, w swym postmodernizmie, nawiązują do swych poprzedniczek. Nawiązują zwłaszcza skalą, bo podobnie jak dawne spichrze są relatywnie wąskie i wysokie. Także uproszczonym detalem architektonicznym. Na przykład trójkątne zwieńczenia budynków albo wertykalne i horyzontalne podziały okienne, nawiązujące do dawnej architektury ryglowej spichrzy (wtedy naturalne podziały bryły tworzyły belki drewniane widoczne w murze).
Można być niezadowolonym z gęstości tutaj ustawianych bloków. Choć słusznie tworzą zabudowę pierzejową (w celu wytworzenia zwartych ciągów usługowego przyziemia) to jednocześnie tworzą wąskie ulice. Wprawdzie podobna zabudowa tu istniała w czasach spichrzy, jednak w międzyczasie zmieniła się funkcjonalność terenu, z przemysłowo-portowej na mieszkaniowo-usługową. Ta druga winna się cechować bardziej przejrzystym rozkładem zabudowy. Ale nie ma co drzeć kotów. Należy się cieszyć, że jakoś zaczyna to mieć przysłowiowe ręce i nogi a nie tylko wygwizdów w bądź co bądź mieście-ikonie polskiej historii.
Zdjęcia nadrzecznego Gdańska

Nowoczesna i schludna architektura przegląda się w wodach Starej Motławy.

Widok na Filharmonię Bałtycką (na lewo, dawna elektrownia) oraz Hotel 'Królewski’ na Wyspie Ołowiance (na prawo, dawny spichlerz).

Jasne, ryglowe bloki, to pierwsze jaskółki zmian podejścia do starej architektury miasta – lata 1984-1990.

Nowoczesna zabudowa mieni się kolorami. Pośrodku, jeden z ostatnich ocalałych spichrzy – 'Deo’ – parokrotnie przebudowany, stoi tu od XV wieku.

Porównawczy kadr wykonany przeze mnie w 2014 roku. Jeszcze rok wcześniej, uchwyciłbym ruiny przyziemia innego spichlerza, 'Woli łeb’ (na prawo), równie starego co sąsiad.

Zaciszny poranek nad gdańskimi wodami oraz statek-muzeum 'Sołdek’. Z prawej strony wystaje jeden z trzech odbudowanych w latach 1980-1985, spichrzy, na potrzeby Centralnego Muzeum Morskiego.

Rzut oka z 'Sołdka’ na Hotel 'Królewski’. Ten dawny spichlerz został oddany do użytku w 1608 roku.

Widok ze statku – a raczej przez otwór kotwiczny – na drugi brzeg Starej Motławy. Widać gdańskiego żurawia (w XV wieku największy dźwig portowy świata) oraz współczesną zabudowę 'kamieniczną’.
Przeskocz do formularza komentarzy
Uwielbiam takie historyczne opowiastki! ?
Zatem zapraszam do regularnego śledzenia mojej strony 🙂
Uwielbiam Gdańsk, to drugie miasto w którym mogła bym mieszkać
A jakie jest pierwsze?
Świetny wpis. Cudowne zdjęcie.
Staram się 🙂
Jeszcze tylko odbudowa pierzei od Nowej Motławy i wojenna blizna zostanie zabliźniona.
To może nastąpić szybciej niż sądzimy. Przetargi cały czas są rozstrzygane, z tego co zauważyłem.
Przepiękne zdjęcia!
Robię co w mojej mocy 🙂
Przepiękne zdjęcia, szczególnie te wieczorne. Gdańsk uwielbiam: za Sołdka, za Neptuna, za ulicę Długą, za Jarmark Dominikański, za Żurawia i wiele innych ale również za to, że został pięknie odbudowany po zawierusze wojennej. Pomimo bolesnej historii miasto odzyskało swój blask i spokojnie może konkurować z innymi europejskimi miastami.
I właśnie to chciałem ukazać w swoich zdjęciach 🙂
Świetne zdjęcia (uwielbiam porównania co było kiedyś a co jest teraz) a do tego świetnie opisana historia.
A w Gdańsku nigdy nie byłam a nie mam daleko …
Zatem należy nadrobić 🙂