O tym, że jestem miłośnikiem kolei wszelakiej, nie trzeba niektórych przekonywać. O tym świadczy chociażby praktykowana przeze mnie dokumentacyjna fotografia kolei. Kolei, która bywa nad wyraz fotogeniczna. I to często najciemniejsze zaułki polskiej sieci kolejowej. Dziś kolej w Trzebieży.
Czasem pojawiam się na różnych, wyjazdowych imprezach kolejowych ze starym, historycznym taborem. Z braku czasu wybieram tylko te najbardziej podupadłe szlaki kolejowe, o których wiem, że nie przejadę się na pokładzie regularnej linii bądź też stanie się to w dalszej, nieokreślonej przyszłości.
Dzisiejsza trasa nie jest długa i liczy sobie 36 km. Mimo to budowano ją długo, bo w latach 1898-1910. Ta linia chociaż miała charakter lokalny, to przez dekady stanowiła okno na świat przemysłowych osad, które się rozwinęły wzdłuż szlaku – Polic, Skolwina czy Niebuszewa (te dwie ostatnie to dziś dzielnice Szczecina) oraz portowego Trzebieża (nad Zalewem Szczecińskim).
Kolej Szczecin – Trzebież: upadek
Mimo powoli dekapitalizującej się infrastruktury to ostatnie w miarę dobre lata tej linii stanowią schyłek PRL. Wtedy wjechały na nią miejskie składy elektryczne. De facto elektryfikacja w 1982 roku, miała w pierwszej kolejności ułatwić prowadzenie ciężkich składów towarowych, do ciągle się rozbudowującego się kombinatu chemicznego w Policach. W czasach współczesnych nigdy nie było jakiegoś sensownego pomysłu na tą linię, co jest raczej osobliwe biorąc pod uwagę, że w jej pobliżu mieszka jakieś ćwierć miliona ludzi (problemem jest m.in. kiepska lokalizacja przystanków i stacji). Obecnie planuje się utworzenie się tutaj czegoś w rodzaju szczecińskiej kolei miejskiej z dofinansowaniem unijnym.
To był dzień jako jeden z nielicznych, podczas mojego pobytu na Zachodnim Pomorzu, dość deszczowy. Lichy i ciepły opad nie dość, że mi nie przeszkadzał to jeszcze nadawał pewnego klimatu imprezie. Klimatu siermiężności, godnego podupadłym zakamarkom naszego kraju. Jak za starych dobrych czasów, do składu wagonów, podpięty był parowóz, który istotnie kontrastował z trakcją elektryczną. O ile tor w kierunku Polic jako tako wygląda to dalej kolej do Trzebieży sprawia wrażenie nieco zapomnianego. Takiej, którą usiłuje pochłonąć gęsta, letnia roślinność. My się jednak nie daliśmy i żadne zielsko nas nie pożarło.
Zdjęcia z przejazdu

Zaczynamy w Szczecinie.

Nieczynna lokomotywownia przy szczecińskiej stacji.

Pomnik techniki w postaci parowozu Tkt48, powojennej podstawy na bocznych liniach PKP.

Wzdłuż szlaku, skolwińskie i niebuszewskie kamienice.




Mocno podupadły dworzec kolejowy w Policach. To jedno z większych miast kraju (33 tys. ludności), które od lat pozbawione jest regularnej komunikacji kolejowej. Na niekorzyść stacji działa jej spore oddalenie od powojennych osiedli.

Policki peron nie zachęca do wysiadki.

Stacja towarowa, zdawczo-odbiorcza kombinatu chemicznego w Policach. Wbrew widokowi pustych torów, fabryka pracuje pełną parą. Dużą część masy towarowej przerzucono na ciężarówki.



Kolej w Trzebieży – zdjęcia ze stacji

Dojechaliśmy do końcowej stacji. Od razu większość pasażerów wyległo z wagonów, mimo przelotnego deszczu.





PKP na końcu kraju: zarośnięta stacja, zniszczone semafory i brak nastawni.

W krzakach uchowała się stara wieża wodna. Jeszcze kilka lat temu na trzebieskiej stacji stała lokomotywownia.

Coś tam diabelskiego grasuje w krzakach.

Dworzec trzebieski od ulicy. Dziś są tu mieszkania.

Dworzec widoczny od strony peronów, które już dawno zatonęły w zieleni.


Na peronie w najlepsze rośnie trawa.

Także na torach.
Jeśli lubicie, tak jak ja, czarno-białe zdjęcia kolei, zapraszam na relację z Kolei Transwersalnej, Chabówka-Kasina Wielka:
Rzeczywiście – klimat zdjęć jak sprzed pięćdziesięciu lat. Jedynie nadmiar aparatów fotograficznych zdradza współczesność. Wtedy aparat był dużą rzadkością. 🙂
Aparaty rzadkością nie były, gdy od lat 70. zaczęto wpuszczać zagraniczne wycieczki na pkp. Oczywiście, tylko dewizowców (dolary i marki zawsze w cenie), polscy śmiertelnicy nadal mieli surowy zakaz fotografowania kolei jako takiej. Z PRL więcej zdjęć pochodzi od obcokrajowców a nawet ekip filmowych (np. amerykański dokument o trakcji parowej w Sudetach, ok. 1985) niż rodzimych autorów.
Kiedy kolejny przejazd. Pisze sie
Tego to nie wiem – trzeba śledzić inicjatywy na stronie Turkolu – Turystyka Kolejowa.