To był chłodny, wczesnowiosenny dzień. Wokół mnie ponury krajobraz niewysokich, sudeckich pasm górskich. Całość upstrzona poniemieckimi wioskami oraz pojedynczymi gospodarstwami w tle. Na szczęście nie w takiej ilości, jakie znam z Małopolski. Sudety do dziś stanowią dla mnie synonim zacisznej krainy, w przeciwieństwie do Pogórza Karpackiego, gdzie budownictwo kwitnie wszędzie. Tak czy owak, sporo w tych sudeckich wioskach atrakcji. Zatem co zobaczyć w Ścinawce i okolicy?
Wysiadłem z pociągu relacji Kłodzko-Wałbrzych, na stacji Ścinawka Średnia. To duża stacja kolejowa, która pomimo powolnego upadku PKP, pełni nadal ważne funkcje towarowe. Pisałem o niej już kiedyś w wątku kolejarskim na mojej stronie:

Szynobus odjeżdża dalej do Kłodzka. Na ścinawskiej stacji m.in. ten przedwojenny dźwig.
Po wyjściu z dworca w prawo, doszedłem do starego wiaduktu drogowego. Dotarłem do czerwonego szlaku turystycznego (fragment Głównego Szlaku Sudeckiego), który zaprowadził mnie w rejon mostu nad rzeką Ścinawką we wsi. Ścinawka to pewien skrót słowny. W rzeczywistości są to trzy odrębne wsie – Ścinawka Dolna, Średnia i Górna. Posiadają stosunkowo rozproszoną zabudowę a mimo to leżą dostatecznie blisko by sprawiały wrażenie jedności. Te trzy wsie liczą w sumie 4 tys. mieszkańców, z czego największa jest część środkowa. Przez wszystkie wsie płynie wartka, górska rzeka – Ścinawka, a jakże. Te miejscowości obfitują w zabytki. Zatem co warto zobaczyć w Ścinawce i okolicy?
Co warto zobaczyć w Ścinawce Średniej? Zamek Kapitanowo
We wsi natrafiłem na pozostałości poniemieckiego folwarku wraz zameczkiem. To zamek Kapitanowo, zwany zamiennie także dworem.
Pierwszy dwór obronny w tym miejscu został stworzony nie wcześniej jak w połowie XIV wieku. Najprawdopodobniej przez Thammona von Zeschau, przedstawiciela rodu rycerskiego, pochodzącego z Miśni. Obiekt miał mieć formę początkowo niedużej wieży obronnej (jak np. w Siedlęcinie k. Jeleniej Góry). Obiekt przechodził cyklicznie rozbudowy, zazwyczaj po objęciu ścinawskich włości, przez kolejne rody arystokratyczne. W końcu przekształcono go w dwór mieszkalny wraz z folwarkiem wokół. Tym samym zatracił funkcje obronne (m.in. likwidacja części murów i fosy w XIX wieku). Ostatnimi właścicielami zespołu (1780-1945) byli von Magnisowie – ci sami, którzy mieli potężny pałac w Bożkowie k. Kłodzka. W czasach PRL istniały tu mieszkania oraz biura miejscowego PGR.
Od 2002 roku budowla znajduje się w rękach prywatnych i postępuje – choć strasznie wolno – jego remont. Zamek można zwiedzać, po uprzednim kontakcie z właścicielem. Według strony właściciela możliwe jest nawet zwiedzanie nocą. Może kiedyś skorzystam. Prawdę mówiąc oglądając ze zewnątrz budynek główny, może to dziwić, ze względu na jego stan techniczny. No ale ekspertem nie jestem. Grunt, że jakiś czas temu zyskał na nowo dach, dzięki czemu odpadł problem opadów i częściowo wilgoci.


Kompleks znajduje się w nienajlepszym stanie, lecz powoli jest restaurowany.


Zabudowa po folwarku, później PGR.

Kapliczka jakich wiele w sudeckich wsiach.

Kościół we wsi, p.w. św. Marii Magdaleny.
Idziemy dalej – Zamek Sarny
Nie wiesz co jeszcze zobaczyć w Ścinawce i okolicy? Wystarczy wyjść ze Ścinawki Średniej w tą Górną by natknąć się na kolejny wielki i podupadły zabytek. Za linią kolejową Ścinawka – Tłumaczów oraz przy rozwidleniu szosy do Nowej Rudy i Tłumaczowa, stoi Zamek Sarny (pierwotnie z niem. Scharfeneck).
Pierwotnie w tym miejscu miała także stać wieża rycerska, pełniąca funkcję pogranicznej strażnicy, pomiędzy Czechami a Śląskiem. Niewiele wiemy na jej temat. Obecne założenie pochodzi z końca XVI wieku, kiedy to jeden z jego właścicieli – Fabian von Reichenbach – etapowo oddawał do użytku całe obronne założenie renesansowe. W erze kolejnych właścicieli ziemskich – von Gotzenów – zamek Sarny zostaje rozbudowany do skali większych rezydencji ziemi kłodzkiej.
Po przejęciu obiektu przez Polskę i ograbieniu go przez Rosjan w 1945 roku, szybko zaczął popadać w ruinę. W PRL zamek znajdował się pod pieczą miejscowego PGR. Od 2014 roku jest własnością prywatną i od tamtej pory prowadzi się jego odbudowę, obliczoną na dwie dekady (m.in. muzeum i hotel). Obecnie część wnętrz jest już wyremontowana i udostępniona do zwiedzania (m.in. pałacowa kaplica św. Jana Nepomucena z 1738 roku).



Ogólny widok na kompleks Sarny.

Budynek bramny w głębi jest pierwszą odrestaurowaną częścią kompleksu, oddaną do zwiedzania w 2017 roku.

Główne skrzydło zamku widziane z kładki nad rzeką Włodzicą.

Po drugiej stronie rzeczki Włodzicy stoi taka kamienica. To XVIII-wieczny dwór letni m.in. dla gości tutejszej posiadłości. Za nim rozpościera się zdziczały park.

Trasy piesze w Sudetach – jak dotrzeć ze Ścinawki do Nowej Rudy?
Tuż obok zamku wszedłem na żółty szlak turystyczny, który mnie poprowadził do Nowej Rudy. Niespieszny spacer wiódł z początku asfaltową a potem gruntową dróżką. Wśród cichych i szarych o tej porze roku pól oraz zagajników. Mój następny cel to noworudzka Góra Świętej Anny. Od tej pory aż do miasteczka pilnowałem wyżej wspomnianego szlaku.
Z fizjograficznego punktu widzenia przecinałem wtedy Wzgórza Włodzickie. To małe pasmo wzniesień wciśnięte pomiędzy Kotlinę Kłodzką na południu a Górami Sowimi na północy. Ograniczone jest dwoma dolinami: Obniżeniem Ścinawskim z rzeką Ścinawą oraz Obniżeniem Noworudzkim z potokami Włodzicą i Dzikiem. Najwyższą górą pasma jest Włodzicka Góra (757 m.n.p.m). Ja zaś zmierzałem ku innej, niższej. Góra św. Anny obok Nowej Rudy ma 648 m.n.p.m lecz mimo to istotnie góruje nad całym miasteczkiem.

Gdzieś tam majaczy zameczek na tle Nowej Kopki (549 m.n.p.m.). Wszędzie dają się we znaki druty elektryczne. Część tych słupów w sudeckich wsiach pochodzi jeszcze z czasów niemieckich. Zresztą w Ścinawce Średniej działała kiedyś elektrownia, która została całkowicie rozgrabiona i wywieziona jako trofiejne, przez Rosjan w 1945 roku.

Wzgórza Włodzickie przecina linia kolejowa Wałbrzych-Kłodzko. Uruchomiona w 1880 roku, chyba największym nakładem sił ze wszystkich szlaków żelaznych na ziemiach polskich. Na 30 kilometrach odcinka Wałbrzych-Nowa Ruda jest 8 estakad oraz 3 tunele (w tym najdłuższy górski w kraju – 1,6 km).

Akurat gdy dreptałem pędził lokalny szynobus. W tle Wzgórza Ścinawskie. Dwie godziny wcześniej byłem w tej dolinie.

Widok w kierunku północno-zachodnim, na część wzgórz, po drugiej stronie doliny rzeczki Włodzicy. Widać na zboczach pojedyncze gospodarstwa.

Widok w kierunku północnym. Na horyzoncie majaczą Karkonosze i ośnieżona królowa sudecka – Śnieżka (1601 m.n.p.m.).
Nowa Ruda oraz Góra Świętej Anny

Co zobaczyć w Ścinawce i okolicy? Koniecznie jest to wieża widokowa na Górze św. Anny.


Obok wieży stoi taki kościół p.w. św. Anny. Poświęcony w 1644 roku, jako kaplica pątnicza, później rozbudowana. Sama nazwa okolicznych wzniesień (św. Anny czy Wszystkich Świętych) wskazuje nam na sakralne funkcje tejże okolicy. Faktycznie, tutaj w połowie XIX wieku powstał niewielki ośrodek kalwaryjny. Dziś część kaplic krzyżowych jest zniszczona i zaniedbana.

Kamienna wieża widokowa na Górze Św. Anny została oddana do użytku w 1911 roku. W sąsiedztwie, na Górze Wszystkich Świętych, także stoi wieża, lecz okrągła w przekroju.

Widok w kierunku południowo-zachodnim. Zaczyna się przejaśniać, mgły i chmury zdają się po południu ustępować. W tle widać Góry Stołowe, w tym charakterystyczny płaski masyw Szczelińca Wielkiego (919 m.n.p.m.).

Widok na kościół z wieży. Za górą znajduje się niewidoczna tu Nowa Ruda. Dalej w tle Włodzicka Góra.

Widok w kierunku północnym. W dole przedmieścia Nowej Rudy. W tle Góry Sowie, wraz z masywem Słonecznej (na lewo, 949 m.n.p.m). Sąsiednim szczytem jest Kalenica (964 m.n.p.m) gdzie też stoi wieża widokowa.

Dalej w Obniżeniu Noworudzkim mgła nie odsłania swego terytorium. Widok w kierunku wschodnim. W dole Słupiec, blokowisko Nowej Rudy. Spośród mgieł wystaje blisko stumetrowy blok. To wieża wyciągowa, pozostałość po zamkniętej w 1996 roku wielkiej kopalni węgla (zlikwidowany rejon Zagłębia Wałbrzyskiego). Współcześnie otrzymała nietypowe zastosowanie – to najwyższa w kraju ścianka wspinaczkowa. W tle na horyzoncie – Góry Bardzkie, wraz z ich najwyższym szczytem – Kłodzką Górą (765 m.np.m).

Schodzę z góry do miasteczka. Po drodze mijam relikty tutejszej drogi krzyżowej, mocno zapomnianej w PRL.

Schodzimy do miasta.

Wymarły, niedzielny Rynek w Nowej Rudzie. Tu był formalnie finał mojej wędrówki. Oczywiście zanurzyłem się w eksplorację miasteczka, lecz to już historia na inny post.

Dworzec kolejowy w Nowej Rudzie to miejsce gdzie wsiadam w pociąg powrotny. Starczy na dziś, mimo, że wtrakcji w Kotlinie Kłodzkiej mnóstwo. Jedną z nich jest Bardo ze swoją, osobliwą Drogą Różańcową. Zajrzyjcie koniecznie tu:
Przeskocz do formularza komentarzy
Aż mi się łezka w oku zakręciła, bo sama pochodzę z Dolnego Śląska i przechodziłam te górki jeszcze w czasach liceum i studiów. Nowa Ruda jak widzę zdecydowanie wypiękniała, kiedyś jadąc do Wambierzyc zatrzymałam się tam na jakieś 2 godziny i było to wtedy dość zaniedbane miasto. Piękne zdjęcia, dziękuje za taką podróż do czasów dzieciństwa.
A proszę bardzo 🙂
Piękne okolice. Zupełnie ich nie znam, tym chętniej obejrzałam i przeczytałam relację.
Jak klimatycznie wyglądają te miejsca na Twoich zdjęciach! Zupełnie nie znałam tych okolic, dziękuję za polecenia! Najbardziej podoba mi się architektura 😉
I widoki nie byle jakie 🙂
Dużo podróżuję po Polsce, ale tam jeszcze nie byłam. Właśnie przekonałam się, że warto 🙂 Pozdrawiam!
Przede mną cykl postów o tamtych rejonach.
Robisz świetne zdjęcia, nawet szara brzydota wygląda na nich interesująco. Bardzo mi się podoba żółta plama na szarej fasadzie dworu, niesamowity efekt. Szkoda, że tak mało o Nowej Rudzie, rynek wyglada pięknie. Nie znak kompletnie tamtych stron Polski, cenne informacje.
Kiedyś zamierzam też popisać coś o mieście, bo zdjęcia już mam, z tego samego dnia. Ale nie dawałem ich tu bo to przekroczyłoby objętość standardowego postu.
Zapraszam do Kapitanowa. Oprócz robienia bardzo ciekawych zdjęć warto zainteresować się tym, czego nie da się pokazać, a co można przeżyć. 700 lat historii zamku jest na wyciągnięcie ręki. Fani historii i poznania tego co ukryte i niewidoczne będą świetnie się bawili pod opieką właściciela.
Być może kiedyś skorzystam 🙂
Piękne, klimatyczne zdjęcia! Uwielbiam takie, które mają w sobie coś, co przyciąga.
Uwielbiam takie miejsca! Są tak malownicze i bajeczne!
To właśnie lubię na Dolnym Śląsku – że nawet w niepozornej, nieznanej w zasadzie miejscowości znajdzie się a to jakiś zamek, a to kopalnia. Zwłaszcza jeśli ktoś potrafi szukać – a Ty potrafisz;-)
Region zasobny w skomplikowaną historię, to i też mnogość zabytków 🙂